sobota, 19 marca 2016
CHARLIE I FABRYKA CZEKOLADY - ZŁOTE KUPONY / (TALONY) (5)
Gazeta wieczorna, którą przyniósł tato Charliego zawierała oświadczenie Pana Wille'go Wonki. Pan Wonka postanowił wpuścić do swojej fabryki - tylko piątkę dzieci. Szczęśliwcy będą mogli zwiedzić całą fabrykę od środka i poznać wszystkie tajemnice cukiernika. Na koniec wizyty, każde z dzieci otrzyma w prezencie zapas czekolad i słodyczy, wystarczający do końca życia. Na złotym papierze wydrukowano pięć złotych kuponów (talonów), których należy szukać w opakowaniu pięciu zwyczajnych tabliczek czekolady. Można je znaleźć wszędzie: w każdym sklepie, na każdej ulicy, wszędzie tam, gdzie sprzedaje się czekoladę pana Wonki. Znalazcy pięciu Złotych Kuponów (Talonów) jako jedyni, będą mogli zobaczyć i zwiedzić całą fabrykę od środka.
Dziadek Joe był pełen entuzjazmu i stwierdził, że pan Wonka ma genialne pomysły. Teraz cały świat będzie szukał Złotych Kuponów, a pan Wonka sprzeda więcej czekoladowych batoników niż kiedykolwiek. Dziadek Joe dodał, iż wspaniale byłoby, znaleźć jeden taki kupon. Charlie posmutniał i stwierdził, że nie ma szans, bo dostaje tylko jedną tabliczkę czekolady rocznie. Babcia Georginia powiedziała, że urodziny chłopca są w przyszłym tygodniu i stwierdziła, że Charlie ma takie same szanse jak wszyscy. Natomiast dziadek George uważał, że to niemożliwe, ponieważ Charlie dostaje tylko jedną czekoladę na rok i nie ma szans, a Złote Kupony znajdą na pewno dzieci, które mogą sobie pozwolić na kilka czekolad dziennie i to pewnie do nich uśmiechnie się szczęście.
CHARLIE I FABRYKA CZEKOLADY - TAJEMNICZY ROBOTNICY (4)
Następnego dnia wieczorem dziadek Joe kontynuował swoją opowieść.
Dawniej w fabryce pana Wonki pracowali ludzie. Zazdrośni właściciele innych firm umieszczali w fabryce pana Willy'ego swoich szpiegów, którzy mieli wykradać tajne receptury cukiernika. Szpiedzy zatrudniali się w fabryce pana Wonki i udawali zwykłych robotników, po to, aby wykraść jego przepisy. Chyba rzeczywiście tak było, ponieważ:
- fabryka Fickelgrubera zaczęła robić lody, które nigdy się nie topią, nawet w największym upale,
- fabryka pana Prodnose'a - gumę do żucia, która nigdy nie traci smaku,
- fabryka pana Slugwortha - słodkie balony, które rosły i rosły, a później trzeba je było przekłuć szpilką i połknąć.
Panu Wonce zaczęło grozić bankructwo, dlatego pewnego dnia zwolnił wszystkich pracowników i zamknął fabrykę. Przez długi czas fabryka stała pusta. Kominy przestały dymić, maszyny przestały pracować, nie robiono żadnej czekolady. Nikt też nie wchodził do środka ani nie wychodził. Nawet pan Wonka zniknął bez śladu.
Pewnego dnia fabryka ruszyła, mimo, że nikt do niej nie wchodził ani z niej nie wychodził. Wielkie żelazne bramy pozostały zamknięte i zabezpieczone łańcuchami, a właściciela nigdzie nie było widać. Fabryka już od dziesięciu lat pracowała na pełnych obrotach. Czekoladki i słodycze były jeszcze wspanialsze niż wcześniej. Ale tym razem nikt nie miał szans na podrobienie nowych wynalazków pana Wonki, ponieważ żaden szpieg nie mógł przedostać się do fabryki. Nawet pan Wonka nigdy nie wychodził na zewnątrz. Poza mury fabryki każdego ranka wydostawały się tylko przygotowane już do wysyłki paczki z czekoladkami i słodyczami (ze znaczkami i zaadresowane), które były odbierane przez pocztowe furgonetki.
Najbardziej tajemnicze ze wszystkiego były cienie w oknach fabryki. Ludzie stojący na ulicy widzieli czarne cienie maleńkich istot, które sięgałyby może do kolan dziadka Joe.
Tata Charliego przyniósł gazetę, w której widniał nagłówek:
FABRYKA WONKI OTWARTA
PRZYNAJMNIEJ DLA KILKU SZCZĘŚLIWCÓW
/
(FABRYKA WONKI
OTWORZY SWE PODWOJE
PRZED GARSTKĄ SZCZĘŚLIWCÓW)
PRZED GARSTKĄ SZCZĘŚLIWCÓW)
wtorek, 15 marca 2016
Subskrybuj:
Posty (Atom)