Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Charlie i Fabryka Czekolady. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Charlie i Fabryka Czekolady. Pokaż wszystkie posty

sobota, 16 kwietnia 2016

CHARLIE I FABRYKA CZEKOLADY - DZIADEK JOE WCHODZI DO GRY / DZIADEK JOE RYZYKUJE (9)

Następnego dnia, po szkole, Charlie zajrzał do dziadków. Zobaczył, że tylko dziadek Joe nie śpi, a pozostała trójka staruszków smacznie pochrapuje. Dziadek Joe, uciszał chłopca i zawołał go do siebie. Charlie podszedł do dziadka na paluszkach i stanął przy jego łóżku. Staruszek wyciągnął spod poduszki skórzaną portmonetkę, w której znajdowały się potajemnie zaoszczędzone przez niego pieniądze (srebrna dziesięciocentówka / sześciopensówka). Tylko dziadek Joe i Charlie wiedzieli o tajemnym skarbie. Pozostali dziadkowie nie zostali wtajemniczeni i nie mieli o nim zielonego pojęcia. 
Dziadek Joe zadecydował o tym, że zaoszczędzone pieniądze należy przeznaczyć na zakup czekolady Wonki. Mimo oporu Charliego, staruszek dał chłopcu pieniądze i wysłał go do najbliższego sklepu po tabliczkę czekolady. Charlie wziął monetę, wymknął się z pokoju i po pięciu minutach był z powrotem. Chłopiec dał czekoladę dziadkowi Joe. Na opakowaniu pisało: "Orzechowa niespodzianka w czekoladzie Wonki" (Orzechowa chrupanka-niespodzianka Wonki"). Dziadek Joe chciał, aby to Charlie otworzył czekoladę, jednak chłopiec sprzeciwił się i stwierdził, że dziadek zapłacił, więc to on ma otworzyć. Staruszek miał problem z odpakowaniem czekolady, bo bardzo trzęsły mu się ręce. Dziadek Joe stwierdził, że on i Charlie nie wierzą w szczęśliwy traf i że ich szansa na wygraną jest minimalna (taka mała, że prawie jej nie ma).  Chłopiec zapytał dziadka, dlaczego nie otwiera czekolady. Dziadek odparł, że wszystko w swoim czasie. 
W końcu staruszek rozerwał opakowanie, pod którym znajdował się prostokątny kawałek czekolady z orzechami, ale nic więcej nie było. Obaj uznali to za bardzo zabawne i śmiali się ze swojej naiwności. W pewnym momencie babcia Josephine poderwała głowę z poduszki i zapytała: "Co się dzieje?" Dziadek Joe uspokoił ją i odparł: "Śpij dalej".

CHARLIE I FABRYKA CZEKOLADY - KOLEJNE DWA ZŁOTE KUPONY ZNALEZIONE / ZNALEZIONE NASTĘPNE DWA TALONY (8)

Wieczorem Pan Bucket przyniósł do domu gazetę, w której ogłoszono znalezienie dwóch kolejnych talonów, czyli trzeciego i czwartego. - DZIŚ ZNALEZIONO DWA KOLEJNE ZŁOTE KUPONY! - obwieszczał nagłówek. ZOSTAŁ JUŻ TYLKO JEDEN!
Pan Bucket miał coraz słabszy wzrok. Nie stać go było na okulary, dlatego też, gdy czytał - trzymał gazetę bardzo blisko twarzy - trzeci kupon znalazła panna Violet Beauregarde. W domu państwa Beauregrade panowało wielkie zamieszanie, gdy dotarł tam reporter, by przeprowadzić wywiad z panną Violet. Błyskały flesze, słychać było pstrykanie aparatów fotograficznych, ludzie się przepychali, by być jak najbliżej zwyciężczyni. Dziewczynka stała na krześle na środku pokoju i wymachiwała nad głową Złotym Kuponem, jakby chciała zatrzymać taksówkę. Mówiła bardzo szybko i bardzo głośno, ale nie można było jej zrozumieć, ponieważ jednocześnie z wielkim zapałem żuła gumę. 
Oznajmiła, że normalnie to żuje gumę, ale gdy dowiedziała się o Złotych Kuponach - przerzuciła się na czekolady - w nadziei, że może jej się poszczęści. Teraz ponownie wróciła do gumy, bo nie może bez niej żyć. Gumę żuła przez cały dzień, z przerwami na posiłki. Aby przechować gumę na czas posiłku - przyklejała ją sobie za uchem. Gdyby nie miała przez cały czas kawałka gumy - czułaby się strasznie (okropnie). Mama Violet uważa, że damy nie powinny żuć gumy, a dziewczynka poruszająca nieustannie szczękami wygląda obrzydliwie. Panna Violet stwierdziła, że nie zgadza się z tym i  nie rozumie dlaczego jej mama się o to czepia, skoro jej szczęka też porusza się na okrągło, tylko, że od ciągłego wrzeszczenia na nią. Pani Beauregrade próbowała uspokoić córkę, jednak Violet krzyknęła tylko "Mamo, daj spokój! (Nie wtrącaj się!)" i ciągnęła dalej.
Gumę, którą miała w ustach żuła już od trzech miesięcy. Pobiła w ten sposób rekord ustanowiony przez jej koleżankę Cornelię Prinzmetel. Violet stwierdziła, że ten kawałek gumy to najcenniejsza rzecz jaką posiada. W nocy gumę przykleja do ramy łóżka, a rano ją odkleja. Guma jest na początku trochę twardsza, ale podczas żucia zaraz mięknie i jest tak samo pyszna jak zawsze. Zanim zaczęła pobijać rekord świata, codziennie zmieniała gumę... robiła to w windzie, idąc ze szkoły. Lubiła przyklejać starą gumę na guziki w windzie. Miała ubaw z tego, że inne osoby przyklejały się do jej gumy, np. paniusie w drogich rękawiczkach. Dziewczynka bardzo się cieszyła, że będzie mogła zobaczyć fabrykę Pana Wonki i że dostanie tyle gumy, że starczy jej do końca życia.
Babcie Charliego były oburzone zachowaniem dziewczynki. Stwierdziły, że jest potworna (koszmarna, wstrętna, obrzydliwa) i że kiedyś się doigra przez to żucie (sklei się cała od środka od tego żucia).
Pan Bucket czytał dalej - czwarty Złoty Kupon trafił do chłopca, który nazywa się Mike Teavee. Babcia Josephine stwierdziła, że jest to pewnie kolejny, niegrzeczny dzieciak.
Gdy reporter dotarł do domu państwa Teavee było tam pełno gości. Mike Teavee, siedział przed telewizorem, ale był bardzo zdenerwowany całą tą sytuacją. Ze złośliwością mówił, że ogląda telewizję i że nie życzy sobie, aby mu przeszkadzano. Dziewięcioletni chłopiec siedział wpatrzony w ekran wielkiego telewizora i oglądał film gangsterski [jedna banda gangsterów strzelała do drugiej z karabinów (pistoletów) maszynowych]. Mike miał u pasa kilkanaście pistoletów-zabawek, co jakiś czas podskakiwał na fotelu, wyciągał jedną ze swych broni i strzelał z niej do ekranu. Był tak pochłonięty oglądaniem telewizji, że gdy tylko ktoś zadawał pytanie chłopiec od razu krzyczał: "Cisza! Przecież mówiłem, żeby mi nie przeszkadzać". Mike uwielbiał ten serial. Był to dla niego prawdziwy hit. Nie przepuścił żadnego odcinka, oglądał nawet te, w których nie było strzelaniny. Choć te mu się mniej podobały. Najbardziej uwielbiał gangsterów, którzy pakują w siebie ołów, machają nożami, albo odliczają sobie raz-dwa-trzy kastetami po głowach (naparzają szpadrynami). Chłopiec bardzo chciał się do nich przyłączyć. "To jest dopiero życie" - stwierdził.
Cierpliwość babć Charliego się wyczerpała. Nie mogły tego słuchać. Babcia Georignia zapytała: "Czy wszystkie dzieci w dzisiejszych czasach się tak zachowują?". Pan Bucket odparł, że na pewno nie wszystkie.
Dziadek George oznajmił, że został jeszcze tylko jeden kupon.
Babcia Georginia stwierdziła, że jest pewna tego, iż ostatni kupon trafi do dziecka, któremu się on wcale nie należy i że jest to tak samo pewne, jak to, że jutro na kolację będzie kapuśniak.

piątek, 25 marca 2016

CHARLIE I FABRYKA CZEKOLADY - URODZINY CHARLIEGO (7)

Nazajutrz rano, gdy Charlie wszedł do pokoju dziadków - cała czwórka natychmiast złożyła chłopcu życzenia: "Wszystkiego najlepszego"!. 
Chłopiec uśmiechnął się nerwowo i usiadł na brzegu łóżka. W rękach trzymał swój jedyny prezent urodzinowy - czekoladę Wonki. Na opakowaniu było napisane: "KARMELKOWO-MIODOWA CZEKOLADKA WONKI" / ("KAJMAKOWO-PISTACJOWA MEGAPYCHOTA WONKI").
Dziadkowie poprawili się na poduszkach i skierowali swój wzrok na tabliczkę czekolady. Również Państwo Bucketowie przyglądali się Charliemu. 
W pokoju zapadła cisza. Było tak cicho, jak makiem zasiał. Wszyscy z niecierpliwością czekali, aż chłopiec zacznie odpakowywać prezent. Charlie przez chwilę patrzył się na smakołyk, a następnie delikatnie przeciągnął po nim palcami. W pokoju słychać było tylko cichy szelest błyszczącego sreberka. 
Rodzice Charliego oraz czwórka staruszków uprzedziła chłopca, aby nie czuł się zawiedziony (rozczarowany), jeśli okaże się, że pod papierkiem niczego nie znajdzie. Bardzo trudno jest liczyć na aż tak duże szczęście, gdyż na calutkim świecie jest jeszcze tylko trzy kupony. Jednak cokolwiek się wydarzy - Charlie dostał najlepszą czekoladę ze wszystkich: karmelkowo-miodową (kajmakowo-pistacjową), - zatem nie powinien myśleć o Złotych Kuponach, tylko cieszyć się swoją wymarzoną czekoladą, którą dostawał raz w roku. 
Dorośli dobrze wiedzieli, że szanse na znalezienie kuponu są maleńkie, i dlatego chcieli jak najłagodniej przygotować Charliego na rozczarowanie. Zdawali sobie jednak sprawę z tego, że mimo, iż szansa była maleńka to jednak musiała istnieć. 
Czekolada Charliego nie była przecież gorsza od innych i chłopiec miał takie same szanse na wygraną jak wszyscy, dlatego cała rodzina czuła napięcie podczas rozpakowywania urodzinowego prezentu. Charlie bardzo powoli zaczął rozrywać papierek najpierw na jednym rożku, a następnie gwałtownym ruchem rozdarł papier na całej długości. Na jego kolana spadł jasnobrązowy kawałek czekolady. Niestety Złotego Kuponu tam nie znalazł... Chłopiec był rozczarowany, jednak dzielnie to ukrył. Zmusił się do smutnego uśmiechu, wzruszył ramionami i chciał swój prezent podzielić na siedem równych części, tak, aby każdy mógł spróbować choć odrobinkę. Nikt jednak nie chciał się poczęstować, nawet okruszkiem...
Nadszedł czas, by chłopiec poszedł do szkoły. 

CHARLIE I FABRYKA CZEKOLADY - PIERWSZYCH DWOJE ZNALAZCÓW / DWOJE PIERWSZYCH SZCZĘŚLIWCÓW (6)

Następnego dnia pojawił się pierwszy Złoty Kupon. "Wiadomości wieczorne" pokazały fotografię dziecka, które znalazło Złoty Talon. Szczęśliwcem okazał się dziewięcioletni chłopiec - AUGUSTUS GLOOP. Był tak gruby, jakby go ktoś napompował. Olbrzymie fałdy tłuszczu wylewały się nad jego spodniami, a twarz przypominała pączek, w który wciśnięto dwoje łapczywych oczu (potężną kulę ciasta, w której tkwiły dwie łakomie patrzące na świat rodzynki). Gazeta donosiła,  że Augustus stał się bohaterem miejscowości, w której mieszkał. Całe miasto oszalało z radości na jego cześć. W szkołach ogłoszono dzień wolny od nauki, z okien wywieszono flagi, chciano nawet zorganizować wielką paradę ku jego chwale.
Matka Augustusa powiedziała dziennikarzom, że była pewna, iż Augustus zdobędzie jedną z wygranych, ponieważ zjada on tyle czekoladek dziennie, że byłoby to niemożliwe, aby nie znalazł Złotego Kuponu. Augustusa interesuje tylko jedzenie, ponieważ jest to jego hobby.
Zostały już tylko cztery złote talony (kupony). Cały świat wpadł w szał kupowania na potęgę słodyczy (czekolady):
- dostojne panie kupowały po dziesięć czekolad (batoników) pana Wonki, które natychmiast rozwijały jeden po drugim,
- dzieci młotkami rozbijały skarbonki i biegały do sklepów z garściami drobniaków,
- włamywacz obrabował bank i za całą skradzioną kwotę zakupił czekoladki pana Wonki,
- w Rosji kobieta o nazwisku Charlotte Russe ogłosiła, że znalazła złoty kupon, ale to była tylko podróbka,
- w Anglii, profesor Foulbody wynalazł mechaniczne ramię, dzięki któremu można było stwierdzić, czy pod papierkiem znajduje się Złoty Kupon, czy nie. Jednak podczas prezentacji na stoisku cukierniczym ramię nie sprawdziło się i zaczęło się dobierać do złotego zęba stojącej obok księżniczki. Urządzenie zostało zniszczone przez rozwścieczony tłum,
W dzień poprzedzający urodziny Charliego Bucketa, w gazetach pojawiły się informacje, o tym, iż znaleziono drugi Złoty Kupon. Tym razem szczęście uśmiechnęło się do małej dziewczynki, która wraz z bogatymi rodzicami mieszkała w dalekim mieście. Była to bardzo rozpieszczona, dziewięcioletnia VERUCA SALT. Ojciec Veruki (producent solonych orzeszków), kupił tysiące, setki tysięcy czekolad, żeby tylko uszczęśliwić córkę. Zakupione czekolady, przewożono ciężarówkami do fabryki pana Salt-a, gdzie jego pracownice od rana do nocy zrywały papierki z czekolad. Minęły trzy dni, a tu nic. Veruca coraz bardziej się denerwowała i tylko wrzeszczała: "Gdzie mój Złoty Kupon? Chcę mój Złoty Talon".  Była bardzo niecierpliwa. Godzinami leżała na podłodze, uderzając w nią piąstkami i nogami. Ojciec Veruki nie mógł na to patrzeć i postanowił szukać kuponu, dopóki go nie znajdzie. Nagle ... wieczorem czwartego dnia udało się. Jedna z pracownic zawołała: "Mam! Mam Złoty Kupon!". Ojciec Veruki wyrwał jej talon i pobiegł do domu, aby przekazać go Veruce. Dopiero po otrzymaniu Złotego Kuponu dziewczynka była bardzo szczęśliwa. Spełnienie kaprysu Veruci uszczęśliwiło również jej rodziców. Dziadkowie Charliego stwierdzili, iż Veruca jest bardzo rozpieszczona i przydałoby się jej porządne lanie. Z rozpieszczonych dzieci nie wyrasta nic dobrego.
Następnego dnia miały odbyć się urodziny Charliego, więc Pani Bucket powiedziała chłopcu, żeby poszedł już spać, jeśli chce wstać wcześnie, by rozpakować długo wyczekiwany prezent: - CZEKOLADĘ WONKI ...

sobota, 19 marca 2016

CHARLIE I FABRYKA CZEKOLADY - ZŁOTE KUPONY / (TALONY) (5)

Gazeta wieczorna, którą przyniósł tato Charliego zawierała oświadczenie Pana Wille'go Wonki. Pan Wonka postanowił wpuścić do swojej fabryki - tylko piątkę dzieci. Szczęśliwcy będą mogli zwiedzić całą fabrykę od środka i poznać wszystkie tajemnice cukiernika. Na koniec wizyty, każde z dzieci otrzyma w prezencie zapas czekolad i słodyczy, wystarczający do końca życia. Na złotym papierze wydrukowano pięć złotych kuponów (talonów), których należy szukać w opakowaniu pięciu zwyczajnych tabliczek czekolady. Można je znaleźć wszędzie: w każdym sklepie, na każdej ulicy, wszędzie tam, gdzie sprzedaje się czekoladę pana Wonki. Znalazcy pięciu Złotych Kuponów (Talonów) jako jedyni, będą mogli zobaczyć i zwiedzić całą fabrykę od środka. 
Dziadek Joe był pełen entuzjazmu i stwierdził, że pan Wonka ma genialne pomysły. Teraz cały świat będzie szukał Złotych Kuponów, a pan Wonka sprzeda więcej czekoladowych batoników niż kiedykolwiek. Dziadek Joe dodał, iż wspaniale byłoby, znaleźć jeden taki kupon. Charlie posmutniał i stwierdził, że nie ma szans, bo dostaje tylko jedną tabliczkę czekolady rocznie. Babcia Georginia powiedziała, że urodziny chłopca są w przyszłym tygodniu i stwierdziła, że Charlie ma takie same szanse jak wszyscy. Natomiast dziadek George uważał, że to niemożliwe, ponieważ Charlie dostaje tylko jedną czekoladę na rok i nie ma szans, a Złote Kupony znajdą na pewno dzieci, które mogą sobie pozwolić na kilka czekolad dziennie i to pewnie do nich uśmiechnie się szczęście.

CHARLIE I FABRYKA CZEKOLADY - TAJEMNICZY ROBOTNICY (4)

Następnego dnia wieczorem dziadek Joe kontynuował swoją opowieść.
Dawniej w fabryce pana Wonki pracowali ludzie. Zazdrośni właściciele innych firm umieszczali w fabryce pana Willy'ego swoich szpiegów, którzy mieli wykradać tajne receptury cukiernika. Szpiedzy zatrudniali się w fabryce pana Wonki i udawali zwykłych robotników, po to, aby wykraść jego przepisy. Chyba rzeczywiście tak było, ponieważ:
  • fabryka Fickelgrubera zaczęła robić lody, które nigdy się nie topią, nawet w największym upale,
  • fabryka pana Prodnose'a - gumę do żucia, która nigdy nie traci smaku,
  • fabryka pana Slugwortha - słodkie balony, które rosły i rosły, a później trzeba je było przekłuć szpilką i połknąć.

Panu Wonce zaczęło grozić bankructwo, dlatego pewnego dnia zwolnił wszystkich pracowników i zamknął fabrykę. Przez długi czas fabryka stała pusta. Kominy przestały dymić, maszyny przestały pracować, nie robiono żadnej czekolady. Nikt też nie wchodził do środka ani nie wychodził. Nawet pan Wonka zniknął bez śladu. 
Pewnego dnia fabryka ruszyła, mimo, że nikt do niej nie wchodził ani z niej nie wychodził. Wielkie żelazne bramy pozostały zamknięte i zabezpieczone łańcuchami, a właściciela nigdzie nie było widać. Fabryka już od dziesięciu lat pracowała na pełnych obrotach. Czekoladki i słodycze były jeszcze wspanialsze niż wcześniej. Ale tym razem nikt nie miał szans na podrobienie nowych wynalazków pana Wonki, ponieważ żaden szpieg nie mógł przedostać się do fabryki. Nawet pan Wonka nigdy nie wychodził na zewnątrz. Poza mury fabryki każdego ranka wydostawały się tylko przygotowane już do wysyłki paczki z czekoladkami i słodyczami (ze znaczkami i zaadresowane), które były odbierane przez pocztowe furgonetki.
Najbardziej tajemnicze ze wszystkiego były cienie w oknach fabryki. Ludzie stojący na ulicy widzieli czarne cienie maleńkich istot, które sięgałyby może do kolan dziadka Joe. 
Tata Charliego przyniósł gazetę, w której widniał nagłówek:

FABRYKA WONKI OTWARTA
PRZYNAJMNIEJ DLA KILKU SZCZĘŚLIWCÓW 
/
(FABRYKA WONKI 
OTWORZY SWE PODWOJE
PRZED GARSTKĄ SZCZĘŚLIWCÓW)

poniedziałek, 14 marca 2016

CHARLIE I FABRYKA CZEKOLADY - PAN WONKA I HINDUSKI KSIĄŻĘ (3)

KSIĄŻĘ PONDICHERRY:

  • napisał list do pana Wonki,
  • chciał, aby cukiernik przyjechał do Indii i wybudował mu ogromny pałac z czekolady,
  • Willy Wonka spełnił jego prośbę, zbudował mu pałac, który miał sto pokoi i cały był zrobiony z czekolady deserowej (ciemnej) lub mlecznej (z białej), cegły, cement, okna, ściany, sufity, dywany, obrazy, meble, łóżka - były z czekolady, natomiast w łazience, z kranów płynęła gorąca czekolada,
  • jego pałac stopił się w słońcu, bo Książę nie chciał go zjeść, tylko chciał w nim zamieszkać,
  • gdy przyszedł gorący dzień i Książę drzemał w sypialni, słońce stopiło jego pałac, a on obudził się i zobaczył, że pływa w wielkim, lepkim czekoladowym jeziorze,

Dziadek Joe opowiedział też Charliemu o tym, że do fabryki pana Wonki nie przychodzą robotnicy ani z niej nie wychodzą. Staruszek powiedział chłopcu, że nie pracują tam zwyczajni (normalni) ludzie. Jednak było już bardzo późno i Charlie musiał iść spać. Dziadek Joe przekazał chłopcu, że resztę opowie mu jutro wieczorem.

niedziela, 13 marca 2016

CHARLIE I FABRYKA CZEKOLADY - FABRYKA PANA WILLY'EGO WONKI (2)

Każdego wieczoru, po kolacji, Charlie przebywał w pokoju swoich dziadków i słuchał ich opowieści.

Staruszkowie mieli ponad dziewięćdziesiąt lat. Byli pomarszczeni jak suszone śliwki i kościści jak szkielety. Całymi dniami leżeli w łóżku i drzemali sobie. Na głowach mieli założone nocne czapki (szlafmyce), aby nie marznąć. Gdy usłyszeli, jak otwierają się drzwi i rozlega się głos chłopca, natychmiast zrywali się do siadu, a ich twarze rozjaśniał uśmiech i zaczynały się wieczorne rozmowy. Staruszkowie bardzo kochali Charliego. Był on jedyną radością ich życia i na jego wieczorne wizyty czekali przez cały dzień. Często rodzice chłopca także przychodzili i stawali w drzwiach, żeby posłuchać opowieści staruszków. Przez pół godziny pokój stawał się miejscem bardzo szczęśliwym. Cała rodzina zapominała też o głodzie i biedzie.

Pewnego razu Charlie zadał swoim dziadkom następujące pytania:

    1. Czy to prawa, że fabryka pana Wonki jest największa na świecie?
  • To prawda, jest mniej więcej pięćdziesiąt razy większa od innych!
2. Czy pan Wonka naprawdę jest najgenialniejszym producentem czekolady na świecie?
  • Pan Wonka jest najbardziej fantastycznym i niesamowitym wytwórcą czekolady. On jest czarodziejem czekolady.

Dziadek Joe - był najstarszym z czwórki staruszków. Miał  lat dziewięćdziesiąt sześć i pół. Był kruchy i słaby, przez całe dnie niewiele mówił, ale wieczorami na widok Charliego w tajemniczy sposób odzyskiwał młodość. Stawał się ożywiony i pełen energii jak chłopiec.


PAN WILLY WONKA:


czarodziej czekolady, fantastyczny, zachwycający, niezwykły, fenomenalny zdumiewający i niesamowity producent czekolady, potrafi zrobić wszystko, co tylko zechce. Wymyślił:
  • dwieście smaków czekolady,
  • dwieście rodzajów nadzienia,
  • każde słodycze były bardziej kremowe i pyszniejsze niż te, które zostały wyprodukowane w innych fabrykach,
  • lody czekoladowe, które nigdy się nie topią, nawet jeśli kilka godzin leżą poza lodówką,
  • pianki o smaku fiołków,
  • karmelki, które zmieniają kolor co dziesięć sekund podczas ssania,
  • malutkie dropsy, które roztapiają się, gdy tylko położysz je na języku, / drobniuteńkie piórka z cukru, które rozpływają się, gdy tylko dotkną wargi
  • gumę do żucia, która nigdy nie traci smaku,
  • słodkie balony, które rosną do gigantycznych rozmiarów, później trzeba je przekłuć szpilką i połknąć,
  • ciemno nakrapiane, srocze jajeczka, które szybko maleją i na końcu języka zostaje różowe pisklątko.
Babcia Josephine podpowiedziała dziadkowi Joe, aby opowiedział Charliemu historię zwariowanego i bogatego człowieka - hinduskiego księcia Pondicherry'ego.

CHARLIE I FABRYKA CZEKOLADY - OTO CHARLIE / POJAWIA SIĘ CHARLIE (1)

BOHATEROWIE

RODZICE PANA BUCKETA:

DZIADEK JOE (TATO PANA BUCKETA)

BABCIA JOSEPHINE (MAMA PANA BUCKETA)

RODZICE PANI BUCKET:

DZIADEK GEORGE (TATO PANI BUCKET)

BABCIA GEORGINA (MAMA PANI BUCKET)

Państwo Bucketowie mają syna, który nazywa się:

CHARLIE BUCKET

Cała rodzina składała się z sześciorga dorosłych i z jednego dziecka - Charliego. Mieszkali oni w niedużym drewnianym domu na skraju wielkiego miasta. Były tam tylko dwa pokoje i jedno łóżko, które przeznaczono dla czwórki staruszków. Dziadkowie Charliego byli tak zmęczeni życiem, że w ogóle nie wstawali z łóżka. Dziadek Joe i babcia Josephine zajęli jedną stronę łóżka, natomiast dziadek George i babcia Georgina - drugą. Charlie oraz jego rodzice spali w drugim pokoju na materacach, na podłodze. Państwo Bucketowie byli bardzo biedni, dlatego nie było ich stać na zakup lepszego domku.

PAN BUCKET - jako jedyny miał pracę, zajmował się nakładaniem nakrętek w fabryce pasty do zębów, jego zarobki nie wystarczały nawet na zakup dobrego jedzenia

POSIŁKI W DOMU CHARLIEGO:

ŚNIADANIE - chleb z margaryną
OBIAD - gotowane ziemniaki i kapusta
KOLACJA - kapuśniak

W NIEDZIELĘ - można było dostać dokładkę 

Bucketowie nie umierali z głodu, ale całymi dniami mieli uczucie pustki w brzuchu.
Charlie ciągle był głody, mimo, że rodzice często oddawali mu swoje porcje. Największym marzeniem chłopca była czekolada. Dostawał ją tylko raz w roku, na swoje urodziny. Mała tabliczka czekolady wystarczała mu na ponad miesiąc.
Największą torturą dla Charliego był fakt, iż na wprost jego domku, znajdowała się OGROMNA FABRYKA CZEKOLADY WILLY'EGO WONKI (największa i najsłynniejsza fabryka czekolady na całym świecie).

Obserwatorzy